Już od dawna dyskutowaliśmy z mężem, kiedy nasza starsza córka będzie gotowa na "foki". To nasz ulubiony sposób na zimę, więc z niecierpliwością czekaliśmy...
Narty turowe - to wyjaśnienie dla niewtajemniczonych - to takie narty zarazem do wędrowania i zjeżdżania. Mają ruchome wiązanie, które na czas zjazdu zapina się na sztywno ( jak w zwykłych nartach). Potrzebne są też "foki"- pasek sztucznego futerka z klejem, który przypina się pod spód narty podczas podchodzenia. Wtedy narty nie ześlizgują się i dobrze się na nich podchodzi, nawet na stromiznach. Buty są podobne do narciarskich zjazdowych, tylko lżejsze i mają funkcję ustawienia sztywności skorupy. Ruchoma podczas wchodzenia, sztywna do zjazdu. Długie kije, które na zjazd można skręcić na krótsze (mogą być takie jak do chodzenia ). I to tyle wyjaśnień na początek.
Narty turowe zdobywają coraz więcej miłośników, dają dużo wolności co do wyboru trasy wejścia i zjazdu. W Tatrach oficjalnie można chodzić na nartach i zjeżdżać na oznaczonych trasach i szlakach turystycznych. W Zakopanem sprzęt do skituringu pojawił się już w wypożyczalniach. Są też takie, które specjalizują się tylko w takim sprzęcie. Niestety tanio nie jest, a dla dzieciaka, który rośnie to sprzęt na jeden sezon.
Marzec w tym roku jest pięknie zimowy, śniegu spadło aż za dużo... Jest bajkowo, trudno usiedzieć w domu. Hania już od jakiegoś czasu, obserwując nasze przygotowania do wyjścia na tury, przebąkuje, że chciałaby spróbować. Tacie nie trzeba dwa razy powtarzać, robi szybkie rozeznanie w znajomych wypożyczalniach i pożycza sprzęt na jedno popołudnie ( cena wtedy dużo niższa - 30 zł).
Wybór pada na Kalatówki.
Wyruszają dość późno, ok. 15.30. Start przy Murowanicy, tam zaczyna się, na łące przy ulicy , nartostrada z Kuźnic. Śniegu dużo, narty można założyć od razu. Hania dzielnie sunie pod górę, powoli, ale równym tempem i bez marudzenia. Szybko dochodzą do Kuźnic. Po lewej stronie mijają dolną stację kolejki na Kasprowy, dalej droga prowadzi prosto na Kalatówki.
Pod schronisko podchodzą od dołu, co z powodu ogromnych ilości świeżo spadłego śniegu, zajmuje im mnóstwo czasu. Ośmiolatek, który wywraca się w takie zaspy z trudem wystawia głowę ponad powierzchnię śniegu. Dość szybko się ściemnia, więc do schroniska docierają już po ciemku.
Herbata w schroniskowej kawiarni w wygodnym fotelu i trzeba wracać z powrotem.
Na szczęście są czołówki. Po zjeździe w puchu pod schroniskiem wyjeżdżają na nartostradę, która prowadzi prosto w dół. Hania z uśmiechem zdobywcy wraca do domu! Tata też... !