środa, 30 października 2013

Dolina Lejowa. Leniwa sobota.

Od rana leje. Ciemna strona jesieni dała w końcu o sobie znać. 
A w weekend było tak pięknie ...
Dolina Lejowa. Miejsce rzadko odwiedzane przez turystów. Ulubione miejsce na poszuranie nogami, kiedy w sezonie wszędzie tłoczno. A także na spacer z psem ... Oprócz doliny Chochołowskiej, jedyny rejon w TPN, gdzie można wejść z czworonogiem.
Ruszamy z łąk przy drodze naprzeciwko karczmy Ziębówka. Jeszcze pasą się kozy i owce . Przecinamy drogę pod Reglami. Po prawej mijamy wapienne skałki - ulubione miejsce początkujących wspinaczy. Tu podobno swoje gniazda co roku wiją pliszki górskie.
Wolnym krokiem docieramy na polanę Huty Lejowe. Grzejemy się w jesiennym słońcu, dzieciaki dokazują na łące, pies rozciąga się na trawie. Pięknie tu i bardzo spokojnie. Leniwie.
Wracając wypatrujemy zimowita. Taki jesienny krokus... mówi najmłodsza.
Kolejny piękny, jesienny spacer. 








 


sobota, 26 października 2013

Kalatówki. Jesienny spacer.

Jesienne słońce. Żółte modrzewie. Oprószone śniegiem szczyty. Niebieskie niebo. Ciepło i to nieuchwytne coś w powietrzu. Spacer na Kalatówki. Idealna niedziela.








 

czwartek, 24 października 2013

Wielki Kopieniec - wyprawa dla małych i dużych.

Kolejny słoneczny, jesienny dzień. Tym razem młodsza nie daje się zostawić w domu. Mamo, też chcę coś zdobyć !...
Idziemy, więc na Wielki Kopieniec. Trasa idealna dla małych turystów i zmęczonych rodziców...
Wyruszamy z Cyrli (samochód zostawiamy na Jaszczurówce i podjeżdżamy busem).
Przed samą miejscowością zaczyna się szlak - ok. 45 minut na Polanę pod Kopieńcem.
Trasa prowadzi przez las - początkowo łagodnie, a na koniec zdecydowanie pod górę.
Szybko dochodzimy do polany,  dzieciaki małe i duże nie zdążyły się znudzić. Stąd 20 minut i jesteśmy na Wielkim Kopieńcu.
Po drodze przystajemy. Nie możemy się oprzeć pięknym widokom i urządzamy mały piknik. Wypatrujemy dziewięćsiłów rosnących tu dość gęsto. Dookoła żółcą się modrzewie, a nad górami teatralnie zbierają się chmury. Ech, nie chce się iść dalej...
Na samym Wielkim Kopieńcu zaskakują nas dość liczni turyści, ale widocznie w tak piękną niedzielę nie tylko my wpadliśmy na pomysł takiego spaceru.
Ze szczytu na polanę pod Kopieńcem ścieżka prowadzi z pieca na łeb. Młodsza potrzebuje trochę pomocy przy zejściu, ale dzielnie daje radę.
Krótki odpoczynek na polanie i ruszamy w kierunku Jaszczurówki, szlakiem przez Polanę Olczyską.
Tu droga prowadzi dość łagodnie w dół, przez las.  Po około godzinie dochodzimy do polany. Zaglądamy do Wywierzyska Olczyskiego (platforma przy szlaku w górę polany). Tu spod skał, nie wiadomo skąd, w magiczny sposób pojawia się woda i tworzy poniżej duży potok.
Szlakiem przez las, wzdłuż szumiącej wody wracamy na Jaszczurówkę. Tutaj przy wylocie szlaku czeka na nas jeszcze jedna atrakcja - żabi dom, jak nazywają to miejsce nasze dzieci - czyli Ośrodek Czynnej Ochrony Gadów i Płazów. To sztuczne zbiorniki przygotowane przez TPN. Można wypatrzeć żaby, ropuchę szarą czy salamandrę. Warto tu zajrzeć szczególnie na wiosnę.






















środa, 23 października 2013

Czerwone Wierchy. Małołączniak zdobyty !

W Tatrach przepiękna, złota jesień. Codziennie rano, jadąc z dzieciakami do szkoły i przedszkola, tęsknie spoglądamy na Czerwone Wierchy.
W końcu nadchodzi weekend, rano wita nas słońce... Młodsza ląduje pod opieką babci, a my szybko pakujemy plecaki, namawiamy znajomych z zaprzyjaźnionym dziewięciolatkiem i w wzmocnionym składzie ruszamy szlakiem na Małołączniak.
Jest 9 rano, a przed nami cały, długi dzień w górach...
Szlak zaczyna się u wylotu doliny Małej Łąki. W kilkanaście minut dochodzimy do rozgałęzienia tras i po dwudziestu minutach (zdecydowanie pod górę) docieramy na Przysłup Miętusi.
To jedno z naszych ulubionych miejsc na pikniki z dzieciakami. Tu dojdą i bardzo mali turyści, a z polany rozpościera się piękny widok. Jest bezkresna łąka do wybiegania i stoły z ławami do odpoczynku.
Po małym "co nieco", obowiązkowym na wyprawach z dziećmi, ruszamy szlakiem na Małołączniak (na znaku 3 godz.). Wchodzimy w las i powietrze robi się wyjątkowo gęste i duszne. Ścieżka malowniczo prowadzi nas pod górę i nasze tempo zdecydowanie zwalnia. Dzieciaki marudzą, ale fakt, że czeka na nich wspinanie się po łańcuchach jakoś pcha do przodu.
W końcu las się kończy i przed nami wyrasta kamienisty żleb. Pionowo do góry, ale dla dzieciaków ciekawie. Po drodze trzy łańcuchy do pokonania (zdecydowanie lepiej pokonać tę trasę z dziećmi do góry). W końcu jest zabawa :
Po 4 godzinach docieramy na szczyt, a tu czeka na nas zmiana pogody. Czarne chmury zbierają się nad górami i potwornie wieje, ale widoki jak w teatrze. Dzieciaki spisują się zadziwiająco dzielnie, a my pospieszani wiatrem i zimnem maszerujemy na Kopę Kondracką. Tu idzie się nam sprawniej, bo dookoła przepiękne panoramy.
Z Kopy już tylko droga w dół, na przełęcz Pod Kopą Kondracką, a dalej na Halę Kondratową i do Kuźnic. Niestety mamy już trochę kilometrów w nogach i schodzenie po kamiennych stopniach z naszą dziewięciolatką trwa wieczność... Gra w zagadki, perspektywa coca-coli w schronisku pozwala nam w końcu dotrzeć na Halę.
Tutaj zaskakuje nas tłum turystów i śmietniki pełne porozwalanych wokół śmieci ! Szkoda, bo liczyliśmy na miły oddech po przepięknej wyprawie. Młoda jednak obiecanej coca-coli nie odpuszcza i zostajemy zmuszeni do odstania swojego w kolejce... na szczęście krótko. 
Zejście do Kuźnic to już droga przez mękę. Młoda nawet nie marudzi, ale schodzi bardzo, bardzo wolno, a zmrok dookoła zapada. Trzeba jak za dawnych, wczesnodziecięcych czasów zagadywać, trzymać za rękę, grać w gry słowne wszelakie...
O 19 docieramy do domu. Tego dnia nie nikt nie ma problemu z zaśnięciem.
Następnego dnia rano budzi nas słońce i słyszymy : To gdzie dziś idziemy ? 
Ale o tym w następnym wpisie...





















wtorek, 8 października 2013

Trasy na rolki i hulajnogi - COS

Czasami dzieci chcą po prostu poszaleć na hulajnogach i rolkach.
W Zakopanem o bezpieczne, asfaltowe alejki dość trudno, ale jest takie jedno miejsce... Tereny wokół toru lodowego COS.
Zimowe trasy biegowe latem zamieniają się w świetne miejsce do szaleństw na kółkach. Równe, z doskonałą nawierzchnią alejki wśród drzew, z dala od ruchu ulicznego, to świetne miejsce na naukę na rowerkach, rolkach lub wyścigi na hulajnogach.
Czasami zdarza się, że na trasie trwa trening sportowców. Wtedy możemy przenieść się na teren lodowiska. Za wstęp trzeba zapłacić 3 złote (płatne w budynku przy torze, po schodkach - na górze), ale jeździć można do woli, na idealnie gładkiej nawierzchni. Dookoła toru jest pas miękkiej, gumowej nawierzchni świetny do nauki chodzenia na wrotkach lub rolkach. W sam raz dla debiutantów!
Szczerze polecam to miejsce - mało ludzi, las dookoła,  dzieciaki mogą bezpiecznie śmigać. Rodzice też.